Dobry Samarytanin

Historia mieszkania obywatelskiego kandydata PiS, Karola Nawrockiego, pełna jest niesamowitych zwrotów akcji i wzajemnie wykluczających się wersji samego kandydata, jego sztabu i jego rzeczniczki prasowej, magister dziennikarstwa Emilii Wierzbicki. To, co wiemy „na dzień dzisiejszy” praktycznie w 100% potwierdza podejrzenia, że cała sprawa to nic innego, jak tylko zaplanowana akcja wykorzystania nie w pełni świadomego starszego człowieka, będącego w poważnych kłopotach finansowych, w celu przejęcia mieszkania, które dziś warte jest ok. 400-500 tys. złotych za ułamek jego wartości, czyli tak naprawdę za kwotę 12.600 zł. Opowieść o ponad 120 tysiącach złotych nie klei się w tej historii także, bo najprawdopodobniej były to opłaty czynszowe za mieszkanie, które i tak było już własnością Nawrockich. Co wiemy o tej sprawie do tej pory? Podsumujmy.

Zapraszam.

Wstęp

Zacznijmy od tego, że w latach 2011–2017 Karol Nawrocki był radnym, przewodniczącym Rady Dzielnicy Siedlce w Gdańsku i bez wątpienia można założyć, że miał dostęp do wielu ważnych informacji dotyczących mieszkań komunalnych.

Mało tego, przekazując Urzędowi Miasta kwotę 12.600 zł w imieniu Jerzego Ż. na wykup mieszkania z bonifikatą w 2011 roku, a następnie zawierając umowę notarialną przyrzeczenia w 2012 oraz akt notarialny przejęcia mieszkania na własność w 2017 cały czas był urzędnikiem państwowym, a więc osobą powszechnie uznaną za osobę zaufania publicznego, co miało bez wątpienia niebagatelny wpływ na całą tę sprawę. I nadaje jej swoisty smaczek.

Ale po kolei

21.10.2011 roku UM Gdańska zawiera umowę notarialną z Jerzym Ż., na mocy której Jerzy Ż. stał się właścicielem mieszkania pod warunkiem wykupienia go od Miasta (z bonifikatą 90%).

Dzień wcześniej, 20.10.2011 Karol Nawrocki wpłaca w Banku Millenium kwotę 12.603 zł na rzecz UM w Gdańsku w imieniu Jerzego Ż. tytułem wykupu mieszkania.

Jak sam twierdzi, był wtedy niezamożnym człowiekiem, a pieniądze zarobił na zleceniu dla ECS (Europejskie Centrum Solidarności). Tyle tylko że ECS nie płaciło za zlecenia w gotówce, a Nawrocki operacji wykupu mieszkania nie dokonał przelewem. Ale to szczegół.

Po dokonaniu wpłaty na rzecz UM Jerzy Ż. pisze testament, w którym wydziedzicza rodzinę, a cały majątek zapisuje Karolowi Nawrockiemu. Jest 20 października 2011 roku.

Testament, wiadomo, to rzecz ulotna. Autor testamentu może się rozmyślić w każdej chwili lub rodzina może go zaskarżyć do sądu. Same kłopoty i niepewność. Dlatego 24.01.2012 roku Nawroccy jadą z Jerzym Ż. do notariusza, aby zawrzeć umowę przedwstępną sprzedaży mieszkania. To znacznie pewniejszy sposób.

Nie mogą zawrzeć umowy ostatecznej, bo z przepisów wynika, że takiego lokalu nie można sprzedać przed upływem 5 lat pod rygorem utraty bonifikaty, czyli zwrotu do UM kwoty 113 tys. złotych.

W umowie przedwstępnej znalazły się dwa kluczowe zapisy o wątpliwej jakości prawnej. Pierwszy to poświadczenie, że Jerzy Ż. otrzymał w gotówce 120 tys. (czyli de facto nastąpiło kupno mieszkania) oraz drugi, że Jerzy Ż. uczynił pełnomocnikami do zawarcia umowy ostatecznej samych Nawrockich, co oznacza, że Nawroccy sami sobie przenieśli własność mieszkania 5 lat później bez udziału Jerzego Ż. Rzecz niesłychana, bo nie można samemu ze sobą dokonywać czynności prawnych. To znaczy w pewnych kręgach i środowiskach można, jak widać.

Wiele wskazuje na to, że w tej umowie nastąpiło poświadczenie nieprawdy, bo jak sam kandydat Nawrocki stwierdził wczoraj u red. Rymanowskiego w jego programie, nie przekazał tych pieniędzy, tylko regulował comiesięczne raty. Wiele wskazuje też na to, że były to po prostu opłaty czynszowe za mieszkanie, które było własnością Nawrockich, więc żadna to łacha.

Sztab pokazał jak dotąd 4 kopie przelewów na rzecz albo wspólnoty mieszkaniowej, albo na rzecz UM w Gdańsku. Z kwot wynika, że nie są to na pewno wszystkie czynsze od 2017 roku, ale założyć można, że na tym mieszkaniu faktycznie nie ma zaległości czynszowych, bo wtedy do sprawy mógłby się dołączyć kolejny zainteresowany, czyli komornik. Sztab pokazał też jak dotąd jedno oświadczenie majątkowe kandydata z 2020 roku, z którego wynika, że Karol Nawrocki i jego żona mają dwa mieszkania jako własność i jedno jako współwłasność z innym członkiem rodziny. Do tej pory nie znamy oświadczeń za 2021, 2022, 2023 i 2024 rok. Nie wiemy, czy majątek kandydatowi urósł, czy się skurczył. Mało prawdopodobne, żeby się skurczył, skoro od 2021 Karol Nawrocki jest prezesem IPN z pensją wyższą niż przeciętna.

Karol Nawrocki skłamał (nie po raz pierwszy), mówiąc, że ma tylko jedno mieszkanie. Dosłownie powiedział tak: „Mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych, takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie”. Narracja PiS i sztabu Nawrockiego, że sprawa mieszkania jest aferą „służb Tuska”, jest śmieszna. To sam kandydat rozpoczął ten temat, mówiąc nieprawdę podczas debaty prezydenckiej w SE. Ponadto, poświadczenie dopuszczenia do dokumentów niejawnych uzyskał w 2021 roku, więc to ABW z czasów PiS miało wiedzę o sprawach Nawrockiego.

Mamy też trzy różne wersje zdarzeń – Nawrockiego, PiS oraz rzeczniczki Nawrockiego. Jedna wersja to ta, że mieszkanie Nawrocki dostał w zamian za pomoc Jerzemu Ż., druga wersja mówi, że nie było żadnej umowy o pomocy. Wiadomo natomiast, że Jerzy Ż. jest pensjonariuszem gdańskiego DPS od prawie roku.

Nieprawdą jest też to, że Jerzy Ż. nagle zniknął z pola widzenia Nawrockiego i że ten szukał go i nie mógł znaleźć. Odnalezienie Jerzego Ż. zajęło dziennikarzom Onetu dosłownie kilka godzin. Wiadomo także, że Jerzy Ż. ma 80 lat i zaawansowany stan otępieńczy, zatem słowa kierowane przez Nawrockiego w stronę Jerzego Ż. , żeby się skontaktował i odezwał, brzmią nie tylko upiornie, ale po prostu bezczelnie.

Co w tej sprawie się nie klei?

Dał 12 tysięcy Jerzemu Ż., ale dowód wpłaty w banku potwierdza co innego.

Oświadczyli, że dali 120 tysięcy, „co Jerzy Ż. potwierdza”, ale Nawrocki powiedział, że było inaczej.

Miało być „za dożywotnią pomoc”, ale Przemysław Czarnek stwierdził, że nie ma żadnych umów na temat pomocy. Jak się okazało ujawnione zostało oświadczenie stron, w którym Nawrocki do takiej pomocy się zobowiązuje. Więcej na ten temat poniżej.

Sprawa jest inspirowana przez „służby Tuska”, ale wszystkie dane dotyczące nieruchomości Nawrockich są dostępne w sieci. Dane z ksiąg wieczystych nie są tajne. Dokumenty bankowe także. Dziennikarze mają narzędzia i możliwości, aby sami docierać do faktów.

Kilka luźnych uwag na koniec

Nawet jeśli w tej sprawie wszystko jest lege artis, a widać, że nie jest, to pozostaje kwestia intencji Nawrockiego. Powiedzmy górnolotne – moralności i etyki. Mamy tu starszego człowieka z problemami finansowymi, zdrowotnymi i, jak mówią sąsiedzi, alkoholowymi i osobę wykształconą, dobrze poinformowaną z racji pełnienia funkcji radnego, budzącą zaufanie, która, jak wiele na to wskazuje, wykorzystała tę osobę do prostego, by nie powiedzieć – prostackiego przejęcia mieszkania za ułamek jego wartości.

Karol Nawrocki i jego rzeczniczka prasowa, mgr dziennikarstwa, lubią powtarzać historię o lwim, pełnym dobroci sercu kandydata, gdy tymczasem fakty potwierdzają całkowicie inną wersję. Media publikują listy Jerzego Ż. do Nawrockiego z prośbą o pomoc, które przeczą słowom Nawrockiego. Także opinie sąsiadów i opiekunki, która z ramienia MOPS opiekowała się Jerzym Ż. Ostatecznie trafił on do DPS, bo dalsze samotne życie było dla niego zbyt ryzykowne. Najnowsza informacja podana przez kandydata jest taka, że zamierza mieszkanie przekazać jakiejś organizacji charytatywnej. Nie wiemy, jakiej. Nie wiemy, na jakiej zasadzie. Takie żałosne ratowanie przegranej sprawy.

Kilka miesięcy starań Adama Bielana, Tarczyńskiego i paru jeszcze innych polityków PiS, żeby Nawrocki mógł się przez chwilę spotkać z Trumpem i pstryknąć sweet focie, poszło w piach przez jedno głupie zdanie Nawrockiego: „Mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych, takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie”. Wiadomo, że o mieszkaniu Nawrockiego jego sztab wiedział od dwóch miesięcy, a mimo to nic z tym nie zrobił. Nie przygotował strategii obronnej, dokumentów i innych dowodów, aby tę bombę rozbroić. Można jedynie domyślać się, dlaczego. Jest możliwe, że te dokumenty i dowody pogrążyłyby jeszcze bardziej Nawrockiego (dlaczego nie publikują pozostałych oświadczeń majątkowych?). To całkiem możliwe.

Jest nowy element w tej historii – oświadczenie stron z 10 sierpnia 2021 roku, w którym to oświadczeniu Karol Nawrocki zobowiązuje się do dożywotniej pomocy Jerzemu Ż. Pamiętajmy też, że 23 lipca 2021 roku, a więc dwa tygodnie wcześniej, Nawrocki złożył ślubowanie przed Sejmem, obejmując funkcję prezesa IPN. Miał więc świadomość, że wyjedzie do Warszawy i nie będzie miał czasu, aby zobowiązanie wypełnić. Nie zatrudnił choćby opiekunki, która by w jego imieniu te zobowiązanie wypełniała. Można więc śmiało założyć, że kolejny raz w pełni świadomie oszukał Jerzego Ż. No i przecież Przemysław Czarnek na konferencji prasowej stanowczo zaprzeczał, aby istniał jakikolwiek dokument, w którym byłaby mowa o dożywotniej pomocy, czy w ogóle o jakiekolwiek pomocy. Zatem festiwal różnych wersji trwa w najlepsze. Wiemy też, że na podstawie tego dokumentu Miasto Gdańsk wystąpiło z regresem wobec Nawrockiego o zwrot kosztów pobytu Jerzego Ż. w DPS.

I już na sam koniec. Czytam często powtarzaną przez niektórych tezę i opinię, że Platforma Obywatelska to to samo, co Prawo i Sprawiedliwość. Że to właściwie ten sam brud. Opinia ta jest z gruntu kłamliwa. Wyobraźmy sobie bowiem, co by się działo, gdyby podobna sprawa dotyczyła Trzaskowskiego lub jakiegoś innego prominentnego polityka PO/KO. Prawo i Sprawiedliwość wraz z Konfederacją urządzaliby od rana do wieczora festiwal makabrycznej piosenki, a prezes PiS i jego żołnierze organizowaliby kilka konferencji prasowych dziennie, opowiadając o tym, jaki podły jest ten, czy tamten polityk PO. Przez osiem minionych lat rządów obozu Zjednoczonej Prawicy każda Polka i każdy Polak był świadkiem dziesiątek i setek spraw, które przekraczały wszystko to, z czym mieliśmy do czynienia wcześniej. Na dzisiaj nie ma żadnej takiej nawet podobnej sprawy, w którą zamieszany byłyby jakikolwiek polityk PO/KO.

Powstaje pytanie, jak sprawa tego mieszkania wpłynie na wybory prezydenckie. Tu podzielam zdanie prof. Krzemińskiego, że może mieć wpływ decydujący, gdyż jest ona bardzo bliska wielu, zwłaszcza starszym, osobom. Miliardowe afery nie trafiają tak do świadomości „zwykłego człowieka”, wielu nawet nie ma pojęcia, ile to jest miliard złotych, jak sprawa mieszkania, czyli czegoś bliskiego i namacalnego.

Ale o tym przekonamy się 18 maja i najprawdopodobniej dwa tygodnie później.

Grafika: William Henry Margetson – Dobry Samarytanin

10 odpowiedzi

  1. Chciałabym żeby tak się stało, ale owo powtarzanie że „PO jest takie samo jak PiS” zrobiło więcej złego niż by się wydawało. Obojętność wyborców wobec czynności złożenia głosu to dramat. Jestem całym sercem za kandydaturą Rafała Trzaskowskiego ale o wynik wyborów trochę się boję.

  2. Świetne resume. Ja się tylko zastanawiam, co się dzieje z tym mieszkaniem po wyprowadzce p.Jerzego do DPS, stoi puste? Czy może pomieszkuje tam jakaś „asystentka” czy inna kochanka świętego Karola? no bo to chyba szkoda, żeby sie marnowała taka piękna kawalerka :))))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *